Śląski ZPN

Zacięty bój w Cygańskim Lesie. Młodzież Rekordu Bielsko-Biała wygrywa z UKS Ruch Chorzów

17/04/2025 10:54
Fot. Adam Kanik / Prasa Beskidzka Fot. Adam Kanik / Prasa Beskidzka

Na obiekcie przy ul. Startowej w Bielsku-Białej byliśmy dziś świadkami niezwykle emocjonującego starcia w ramach I Wojewódzkiej Ligi Juniorów Starszych (A1) "ŚCF REKPOL". Rekord pokonał UKS Ruch Chorzów 4:3, choć losy meczu ważyły się do ostatnich minut. Spotkanie obfitowało w sytuacje bramkowe i ostrą walkę o każdą piłkę. Bielszczanie przegrywali dwa razy, jednak potrafili odwrócić losy meczu.


Do meczu zawodników z roczników 2006-2007, goście przystępowali z punktową przewagą nad zespołem z Bielska-Białej zajmując 3. miejsce w tabeli. Już od pierwszych minut widać było, że żadna z drużyn nie zamierza odpuszczać. Wynik otworzył Rekord, ale odpowiedź Ruchu była szybka - najpierw Traczyk doprowadził do remisu, a chwilę później Goncerz wyprowadził chorzowian na prowadzenie. Rekord nie pozostał dłużny. Przełomowy moment nastąpił tuż przed przerwą - po faulu w polu karnym sędzia bez wahania wskazał na „wapno”, a jedenastkę pewnie wykorzystał Wnęczak, ustalając rezultat pierwszej połowy na 2:2.

Po przerwie gra nieco się zaostrzyła. Sędzia kilkukrotnie musiał interweniować, głównie studząc emocje w szeregach bielszczan, którzy grali bardzo ambitnie, momentami na granicy faulu. W 56. minucie prowadzenie gościom dał Traczyk. Wyrównał ponownie Wnęczak. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się podziałem punktów bramkę strzelił Łuczak. Goście twierdzili, że było zagranie ręką. Bramka została zaliczona. 

- Wyrównane spotkanie. Dwie mocne, solidne drużyny juniorskie. Szkoda troszeczkę, że nie mogliśmy zagrać na pełnowymiarowym boisku, na trawie. Mecz, który można nazwać takim przeciąganiem liny. Raz, my, raz, Rekord. Wydawało się, że jesteśmy na dobrym poziomie, żeby tutaj uzyskać korzystny wynik. Ale Rekord nie bał się tego meczu, próbowali cały czas się odgrywać. Strzelili bramkę z kontry na 3:3. Później kontrowersyjna trochę ta sytuacja na 4:3. W mojej opinii była ręka. Ale gratulacje dla Rekordu – mówił Sławomir Gierczyk, trener UKS-u Ruchu Chorzów. 

- To był rollercoaster tak naprawdę, bo wchodzimy dobrze w mecz, strzelamy bramkę, później tracimy dwie i remisujemy do przerwy. Po przerwie zmiennicy mieli dać dobry impuls. Tracimy na 3:2 bramkę, ale wyciągamy to na 4:3. Mieliśmy dużo więcej sytuacji klarowniejszych w drugiej połowie, a w końcówce przeciwnik, widać że opadł sił. My to wykorzystaliśmy, kontrolowaliśmy przebieg gry prowadząc w końcówce. Mieliśmy cały czas piłkę pod nogą, pod kontrolą, tworzyliśmy sobie sytuacje - mówił trener Rekordu Daniel Kubaczka.

Autor: Adam Kanik / Prasa Beskidzka