Śląski ZPN

Nieoczekiwana zmiana miejsc. Sparta nowym liderem I Ligi Śląskiej - InterHall

14/04/2025 09:05

Po 6. kolejce tego sezonu rezerwiści Rakowa przewodzili tabeli I Ligi Śląskiej – InterHall. Zaraz potem znaleźli jednak pogromców w osobach piłkarzy Sparty Katowice oraz drugiego zespołu Piasta i stracili fotel lidera. Nic dwa razy się nie zdarza? A jednak: w ciągu trzech wiosennych dni historia się powtórzyła!


Jesienią to właśnie gliwiczanie zluzowali częstochowian na czele. Teraz otwarli drogę ku temu „Spartanom”, w sobotnie południe niespodziewanie sięgając pod Jasną Górą po komplet punktów. – Potrzebujemy reakcji po przegranym meczu – zapowiadał starcie rezerw dwóch drużyn ekstraklasowych trener gospodarzy, Dariusz Klacza. Pytanie jednak, czy oczekiwał takiej reakcji, jaką zaprezentował w 9. minucie Dani Ramirez. Sportowa ambicja Hiszpana przekroczyła granice fair play, skutkując czerwoną kartką. Raków przegrywał już w tym momencie 0:1, ale – grając w osłabieniu – zdołał doprowadzić do wyrównania. Wydawało się, że częstochowianie ów remis – w tych okolicznościach będący satysfakcjonującym wynikiem – dowiozą do końca. W ostatniej akcji meczu zwycięskie trafienie dla gości zaliczył jednak Filip Kubów, dając gliwiczanom dopiero drugie tej wiosny zwycięstwo ligowe!

Sparta z kolei wygrała już po raz szósty w tym roku, po raz czwarty z rzędu. Jak wiele innych sukcesów, również i wygrana na boisku niepokonanego do tej pory wiosną LKS-u Bełk przyszła katowiczanom w bólach. Za to gol Bartosza Sobotki, zdobyty bezpośrednio z rzutu wolnego, godny był jeśli nie „stadionów świata”, to przynamniej boisk ekstraklasowych! Nic dziwnego, że to właśnie autor trafienia był wodzirejem pomeczowej radości nowego lidera I Ligi Śląskiej – InterHall! 

Chwilo, trwaj – małe jest... zwycięskie!

„Chwilo, trwaj!” - mógłby więc zawołać zarówno autor zwycięskiej bramki, jak i trener Sparty, Tomasz Wróbel, mający na razie stuprocentową skuteczność na ławce katowiczan. W rzeczywistości zawołał tak jego kolega po fachu, Patryk Pindel, zacytowany na łamach „beskidzkapilka.pl”. Świetna seria jego podopiecznych z Landka zaczęła się od bezbramkowego remisu właśnie z „rezerwistami” z Gliwic. Po nim nastąpiły cztery kolejne mecze bez porażki, w tym trzy zwycięskie. W sobotę Spójnia w ostatnim kwadransie meczu z Kuźnią Ustroń zdobyła dwa gole (pierwszego po „główce” finalizującej rzut wolny, drugiego po asyście niezawodnego Giorgi Merebaszwilego). - Przedłużyliśmy dobrą serię po meczu, który toczył się na dużej intensywności – radował się wspomniany trener Pindel w rozmowie z portalem „sportowebeskidy.pl”.

Landek to najmniejszy ośrodek spośród tych, które pochwalić się mogą czwartoligową piłką – i być może tak będzie i w kolejnym sezonie, bo Spójnia o pozostanie na tym szczeblu walczy ambitnie i z determinacją! - Staramy się zbudować kolektyw, ale jeszcze daleka droga do świętowania. Nasz cel jest oczywisty, a jest nim utrzymanie. Konsekwentnie będziemy w każdym meczu walczyć o trzy punkty – zapowiedział opiekun landczan na łamach „beskidzkapilka.pl”. O meczu Spójni Landek z Kuźnią Ustroń pisaliśmy TUTAJ

Rybnicka huśtawka nastrojów i formy

Z podobną determinacją walczy jednak „o przeżycie” kilka innych zespołów z dolnych rejonów tabeli. Rezerwiści Podbeskidzia przeciwko rybniczanom grali w „dziesiątkę” przez 50 minut (dwie żółte kartki Pawła Szumińskiego – druga za... przeszkadzanie we wznowieniu gry przez bramkarza!), a jednak nie przeszkodziło im to w zaksięgowaniu trzech punktów! Co prawda po strzałach gości ratowały „górali” poprzeczka i słupek, ale... - Graliśmy źle w defensywie – wzdychał po meczu w wypowiedzi dla klubowej telewizji trener ROW-u 1964, Piotr Mandrysz. - Nie przystoi drużynie tracić trzech goli, grając w przewadze. Cóż, gramy w kratkę, mamy duże wahania formy. Mecze dobre przeplatamy słabszymi – doświadczony szkoleniowiec odwoływał się w ten sposób do środowego efektownego 5:1 z Odrą Wodzisław. I przypominał jeszcze jedną okoliczność, stanowiącą – jak się okazuje – niemały problem dla jego podopiecznych. - Nie pomaga drużynie, że co tydzień gra na innej nawierzchni – podkreślał Mandrysz. Na stadionie w Rybniku murawa jest naturalna; tymczasem zdecydowana większość czwartoligowców korzysta z boisk ze sztuczną trawą...

Sama końcówka była pasjonująca: w doliczonym czasie najpierw trafili goście, zyskując „kontakt”. Tak jednak zapędzili się w poszukiwaniu wyrównania, że nadziali się na kontrę, po której Maksymilian Biskup ustalił wynik. 

Fot. ROW 1964 Rybnik

Sześć punktów w „90 plus”

Do ostatniego gwizdka grają też w ostatnich dniach podopieczni Adama Krzęciesy – i zbierają plony tej determinacji. W starciu z inną bielską ekipą, rezerwami Rekordu, przez pół godziny przegrywali. Wyrównali na początku 2. połowy, a potem – z wiarą w sukces – wypatrywali szansy na zwycięskie trafienie. I dokonali tego: w doliczonym czasie gry, po rzucie rożnym, piłkę do siatki skierował Kamil Ściętek, trafiony nią przez próbującego wybijać ją w pole Tymoteusza Sobka. To drugi z rzędu mecz, rozstrzygnięty przez Gwarka Tarnowskiego góry w czasie „90 plus”! Z kolei ich sobotni rywale, „rekordziści”, w drugim kolejnym spotkaniu w samej końcówce wypuścili z rąk punkt. - Dla drużyny to trudne, gdy drugi raz w ciągu trzech dni – w bliźniaczy sposób - wypuszcza punkty z rąk w doliczonym czasie gry. Najwyraźniej pokutuje u nas w końcówkach brak seniorskiego doświadczenia, ogrania... - Szymonowi Niemczykowi, trenerowi Rekordu II, często przychodzi szukać słów, które byłyby i wytłumaczeniem kolejnych niepowodzeń, i jednocześnie jakąś formą pocieszenia dla jego – w większości nastoletnich – chłopaków.

Fot. KS Rozwój Katowice

Z I Ligi Śląskiej spaść... nie zamierza (prawie) nikt. Wygrało Podbeskidzie II, wygrali tarnogórzanie, ale tabela na miejscach 11-16 niemal nie drgnęła, bo zwycięstwo zaliczyli też gracze Gwarka Ornontowice (bardzo cenne, bo kosztem niedawnego wicelidera, Rozwoju), Odry Wodzisław (efektowne 5:0 w Dąbrowie Górniczej, z debiutanckim golem Jakuba Cichosa) oraz Przemszy Siewierz. 

Fot. Odra Wodzisław

Dawida Jarki piękny sen

- W najlepszych snach nie wyobrażałem sobie, że w czterech meczach zdobędziemy aż dziesięć punktów! - mówił z uśmiechem Dawid Jarka, który 2,5 tygodnia temu boiskowe korki zamienił na trenerski dres i... wciąż jest w tej roli niepokonany. - Cały czas mamy jeszcze czerwony alarm, ale powoli zaczynamy w tabeli łapać peleton. To przyjemność i uciecha patrzeć na chłopaków walczących z takim serduchem – dopowiadał były ekstraklasowy snajper Górnika. Jeżeli coś może go w kontekście kolejnych tygodni martwić, to jest to kontuzja najlepszego strzelca drużyny, Michała Hornika.

Fot. LKS Przemsza Siewierz 

Na przeciwległym biegunie nastrojów – pokonana przez siewierzan Polonia Łaziska Górne. Podopieczni Piotra Mrozka nie wygrali żadnego z sześciu ostatnich spotkań ligowych (pięć z nich przegrywając) i tylko znaczący dorobek z jesieni pozwala im jeszcze zajmować w miarę przyzwoite (choć niegwarantujące utrzymania) miejsce w tabeli. Coraz bardziej dramatycznie wygląda też sytuacja dąbrowskiej Unii. 

Wisienka na weekendowym torcie

Podsumowaniem 27. kolejki była niedzielna konfrontacja w Radzionkowie. Stawką był przede wszystkim prestiż: obu drużynom „zamieszanie” w walkę o utrzymanie nie grozi. - To bardzo nieprzyjemna, twardo i dobrze grająca drużyna. Nasze mecze z nią zawsze są trudne – mówił Marcin Kowalski, doświadczony snajper „Cidrów”, o częstochowskiej Victorii.

Goście objęli prowadzenie za sprawą gola swego najskuteczniejszego egzekutora, Adriana Błaszkiewicza, a potem przez ponad 70 minut skutecznie wybijali gospodarzy z uderzenia – i to pomimo faktu, że w 66. minucie autor gola wyrzucony został z murawy za „akcję ratunkową”. Emocji i determinacji z obu strony było wiele, aż po... granice fair play. - Zawsze jest 90 minut walki. A potem z każdym mogę przybić „piątkę” - uśmiechał się cytowany wcześniej Kowalski po końcowym gwizdku. Tuż przed upływem regulaminowego czasu gry to on dał gospodarzom wyrównanie. Po bramkowej akcji bardzo długo opatrywany był Eryk Krupa, kapitan gości. Arbiter – w międzyczasie pokazując drugą żółtą kartkę trenerowi Victorii, Adrianowi Pasiece – przedłużył mecz o co najmniej siedem minut. W... dziewiątej z nich (!) zwycięskie trafienie zapisał na swe konto Michał Szromek.

Tekst: Dariusz Leśnikowski

 

27. kolejka 1. Ligi Śląskiej – InterHall

Raków II Częstochowa – Piast II Gliwice 1:2 (1:1)

Bramki: Basse (33.) - Kopczyński (5.) Kubów (90+2.)

LKS Decor Bełk – Sparta Katowice 0:1 (0:0)

Bramka – Sobotka (49.)

Gwarek Ornontowice – Rozwój Katowice 2:1 (1:0)

Bramki: Sewerin (22.), Miłek (72.) - Skroch (69.)

Ruch Radzionków – Victoria Częstochowa 2:1 (0:1)

Bramki: Kowalski (89.), Szromek (90+9.) - Błaszkiewicz (18.)

Podbeskidzie II Bielsko-Biała – ROW 1964 Rybnik 4:2 (1:0)

Bramki: Janusz (4.), Stempniewicz (47.), Felsch (61. Karny), Biskup (90+5.) - Spratek (56.), Czuban (90+1.)

Polonia Łaziska Górne – Przemsza Siewierz 0:3 (0:1)

Bramki: Pielok (8., 54.), Paluch (52.)

Spójnia Landek – Kuźnia Ustroń 2:0 (0:0)

Bramki: Madzia (77.), Mencnarowski (88.)

Gwarek Tarnowskie Góry – Rekord II Bielsko-Biała 2:1 (0:1)

Bramki: Sprot (51.), Ściętek (90.) - Młocek (24.)

Unia Dąbrowa Górnicza – Odra Wodzisław 0:5 (0:2)

Bramki: Laskowski (28.), Białas (32.), Wilczek (56.), Cichos (87.), Oślizlok (90+1.)

Drama Zbrosławice pauzowała

 

Wyniki i tabela I Ligi Śląskiej Interhall TUTAJ

 

Sponsorem tytularnym rozgrywek jest Firma InterHall.  

SKARBIEC KIBICA I LIGI ŚLĄSKIEJ INTERHALL DO PODBRANIA >>>TUTAJ<<<